piątek, 4 września 2015

Rozdział 18

CZYTASZ? KOMENTUJESZ!

 Ostatnie wydarzenia miały niezbyt dobry wpływ na samopoczucie Tenebris. Stała się mało rozmowna i nieufna, ciężko było odgadnąć jaki ma aktualnie humor. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Często siedziała w bibliotece i uczyła się. Zapach starych ksiąg ją bardzo uspokajał. Nie chciała, aby ktokolwiek dowiedział się o jej problemach. Nie potrzebowała litości.
 Niepokoiło to Dracona. Chłopak w krótkim czasie zdążył się z nią pogodzić i zaprzyjaźnić. Wiedział o planie Czarnego Pana - dziewczyna miała stać się jego prawą ręką. Musiała nad sobą panować. Teraz jednak było w tym coś martwiącego. Ilekroć chciał z nią porozmawiać zostawał zbywany. Był pewien, że Księżniczkę Ciemności coś dręczy.
 Okres izolacji Tenebris był nie do zniesienia. Nie dopuszczała do siebie nikogo. Jednak nadarzyła się idealna okazja, aby się do niej zbliżyć.


-Jesteś pewna, że lubi ten kolor? - zapytała zniesmaczona Lucy.
 Eria czarami przyczepiała srebrno-niebieskie łańcuszki z bibuły pod sufitem. Wszędzie już wisiały serpentyny i napompowane balony. Pod ścianą zostały ustawione stoły, a fotele przysunięte zostały bliżej ściany. Powstało całkiem sporo miejsca na środku.
-Tak, przecież była Krukonką! - zaśmiała się Eria.
-Uważam, że jej się spodoba. - rzekł Dracon. - Dziewczyny zaraz przyniosą jedzenie i napoje, Blase zajmie się muzyką... Tort też już jest gotowy, skrzaty nam go podrzucą... Prezenty... Każdy raczej coś przygotował. Samemu albo z kimś, więc to mamy z głowy... Praktycznie zostało nam już ją sprowadzić.
 Lucy zamyśliła się przez chwilę, po czym zapytała:
-Kto ze Ślizgonów najszybciej biega?


 Do biblioteki szybkim krokiem wpadł wysoki, długowłosy blondyn. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając dobrze znanej twarzy. Dostrzegłszy ją podbiegł do niej i prędko zaczął mówić.
-Riddle, musisz iść do Pokoju Wspólnego, szybko!
-Mogę wiedzieć kim ty... - leniwie zapytała Tenebris unosząc głowę znad książki.
-Nie ma na to czasu, pospiesz się!
 Zniknął jej z oczu w ciągu kilku sekund. Klnąc pod nosem odesłała księgę i spakowała niedokończony esej ze Starożytnych Run. Zirytowana podążyła we wskazane miejsce. Bardzo nie lubiła takich numerów.
 Wymyślała kolejną torturę dla nieznajomego jej Ślizgona, gdy podawała hasło. Wchodząc starała się opanować gniew. W środku było ciemno i cicho. Nawet w kominku było pusto. Wyciągnęła różdżkę chcąc być gotowa w razie ataku. Przeciwnik miał tę przewagę, że nie było go...
-NIESPODZIANKA! - wykrzyknął nagle tłum ludzi.
 Światło zostało zapalone i nagle kilka osób rzuciło się na nią z życzeniami. Osłupiała Tenebris zamrugała kilka razy i przyjrzała się pokojowi. Wszędzie wisiały ozdoby, z boku stał bufet z ogromnym tortem. Byli tylko uczniowie od czwartej klasy wzwyż. Uradowana Eria szczerzyła się jak głupia wręczając jej prezent.
-O co tu chodzi? - wysyczała wstrząśnięta dziewczyna.
-Przecież dziś 12 listopad... - wybąkała skruszona Śmierciożerczyni.
 Obawiała się jakiegoś cruciatusa lub innej tortury, kiedy na buzi Tenebris pojawiło się zrezygnowanie.
-Już dziś jest 12? Zapomniałam... -załamała  się Riddle.
-No brawo, Księżniczko Ciemności! - zaklaskał Blase. -Nie każdy zapomina o swoich urodzinach! A teraz nie marudź i się baw, nie na darmo pracowaliśmy!
 Szczery jak zawsze... pomyślała. Przyjęła prezent od Rosier, tak samo jak od całej reszty. Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Trwało to może godzinę. Później zwyczajowe odśpiewanie "sto lat" i krojenie tortu. Impreza rozkręcała się i nawet Opiekun Domu się załapał.
 Nietoperz siedział właśnie w fotelu sącząc Ognistą Whiskey. Wielu uczniów było zaskoczonych z jego luźnego podejścia do zabawy, na której był alkohol. Severus upomniał ich o pewnej karze, którą stosował tylko u Ślizgonów, przez co miał stuprocentową pewność, że dyrektor się o niczym nie dowie.  Towarzyszyła mu Tenebris wraz z Draconem. Oboje dzierżyli w dłoniach trunki.
-Cóż za wykwintna zabawa... - mruknął pod nosem Mistrz Eliksirów obserwując jak ręka Zabini'ego znika pod sukienką panny Greengrass.
-Cały Blase. - zachichotał młody Malfoy. - I jak ci się podoba niespodzianka, Księżniczko Ciemności?
-Nie spodziewałam się czegoś takiego... Ja na prawdę zapomniałam o moich urodzinach! - tłumaczyła się dziewczyna.
 Mężczyźni uśmiechnęli się pod nosem. Niespodziewanie odezwał się nauczyciel:
-Cieszy mnie takie świętowanie twoich urodzin, panienko. Jest tu na prawdę sporo Ślizgonów. To znak, że praktycznie cały Slytheirn stoi po stronie Czarnego Pana...
 Blondyn wyszczerzył się i pomachał komuś. Po chwili ta osoba zjawiła się tuż obok nich. Ten sam chłopak, co ściągnął ją z biblioteki, ukłonił się jej lekko.
-Tony Everdeen, moja Pani. Siódmy rok. Po szkole mam być zaprzysiężony. Mam nadzieję, że mi wybaczysz moje zachowanie w bibliotece?
 Szatynka przytaknęła, na co chłopak zabójczo się uśmiechnął. Życzył im miłej zabawy i sam ruszył w tango. Riddle stwierdziła, że mu odpuści. W końcu tylko wypełniał powierzone mu zadanie...


 -Kiedy się na nim zemścisz? - marudziła Lucy. - Jesteś córką Czarnego Pana, MUSISZ coś z tym zrobić!
-Wiem, że wszyscy tego ode mnie oczekują, ale ja po prostu nie wiem co mu zrobić! Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nigdy nie mściłam się na ludziach... Wiem, że będę zmuszona zabijać, torturować i w ogóle, ale... Ja po prostu... Agrh, to dla mnie za szybko! - westchnęła.
-Wiesz, zawsze możemy ci pomóc... - wymruczała blondyna. - Znamy się nieco na takich sprawach...
-Jeżeli możecie... Tylko nic fizycznego! Nie mam zamiaru mieć problemów z dyrektorem...
 I tak oto kolejny tydzień spędziły w dziale Ksiąg Zakazanych. Zgodę uzyskali od Mistrza Eliksirów, lecz pod warunkiem poszukiwań przeprowadzanych w jego komnatach z myślą o bezpieczeństwie. W kolejną sobotę także siedziały w prywatnym kąciku Snape'a. Pokój był utrzymany w barwach Slytherinu. Przy kominku ustawione były dwa fotele, a przed nimi leżał biały, puchaty dywan. To na nim właśnie leżała znudzona Tenebris i przeglądała czarno-magiczną księgę. Wszystkie ściany schowane były za regałami z licznym księgozbiorem. Nawet nie przypuszczała, że profesor jest takim fanatykiem czytania.
-Mam coś! - przerwała dziewczynom podekscytowana Eria. - Koszmarna Klątwa! Zaklęcia brzmi malumcaput i używa się go na śpiącej osobie. Ofiara do odwołania zaklęciem malacaput śni co noc ten sam koszmar z osobą, która rzuciła klątwę.
-Podoba mi się... - mruknęła dziewczyna zamykając swoją książkę.


Z pomocą Snape'a przedostała się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Mężczyzna usiadł na jednym z foteli każąc dziewczynie samej wykonać zadanie. Szybko odnalazła dormitorium, w którym mieszkał rudzielec. Rzuciła na siebie zaklęcie wyciszające - nikt nie mógł jej usłyszeć, więc pobudzenie wszystkich było mało prawdopodobne. Zakradła się do łóżka, w którym smacznie spał Weasley. Wyciągnęła różdżkę i wyszeptała:
-Malumcaput.
 Uśmiechnęła się. Chłopak zaczął się wiercić i krzywić.
-Słodkich snów...


Był sam w pustej, ciemnej sali. Słyszał głos kobiety. Oskarżał go. Szukał jej, ale nikogo tu nie było. Znikąd pojawił się tron obklejony pajęczyną. Na nim siedziała ONA. Miała czarną, wąską suknię i włosy upięte w wysoki kok ze spinką w kształcie pająka.
-To twoja wina. - powiedziała lodowatym tonem głosu. - Nie trzeba było wchodzić mi w drogę.
 Twarz oszpecona dużą blizną skrywała wszystkie emocje. Bał się, tak cholernie się bał! Nagle wyciągnęła rękę i wskazała na niego. Zza tronu zaczęły wypełzać ogromne pająki i co raz szybciej biegły w jego kierunku. Były ich setki, a może i tysiące? Osaczyły go. Zaczęły go pożerać żywcem, a po pomieszczeniu rozległ się złowieszczy śmiech. A on nie mógł się obudzić.

___________________________________________________________

Oto kolejny rozdział! Wiem, że chcieliście przeczytać historię niejakiego Alexa Denta, ale to w następnym rozdziale. Myślę, że tak będzie to wyglądało lepiej. Co do Harry'ego i matki Tenebris mam już pewne plany. Na spokojnie i cierpliwości. Od czego są lekcje niemieckiego? ;) (tsa, część tego rozdziału powstała w środę i dziś na niemcu, so...) 

7 komentarzy:

  1. Cieszę się ogromnie na wieść, że masz jakieś plany odnośnie matki Tenebris.
    Ja pisałam na religii i na wolnych lekcjach. Niemiecki jest łatwiejszy niż angielski i właśnie ten język zdawałam na maturze.
    Rozdział ciekawy :) Lekko się czyta.
    Pomysł z tym zaklęciem koszmarnego snu było w dziesiątkę :) Dobrze tak Ronowi. Zasłużył sobie na to.
    Zżera mnie ciekawość, czy Voldek zorganizuje imprezę w sylwestra z okazji swoich urodzin.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Życzę weny :)
    Pozdrawiam.
    Lauren.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem łatwiejszy angielski, ale to przez zrobienie sobie 3 lat zaległości z niemieckiego :p
      Dziękuję ślicznie :3

      Usuń
  2. Super super i super bardzo fajny wesoly i radosny szczególnie Snape mnie rozbawił i jego postawa :) a co to głównej bohaterki to jeszcze lepiej :)czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pomyślałam, że całkiem fajnie wtrącić tu Sevcia :3

      Usuń
  3. Ciekawy, zabawny po prostu super rozdział :) czekam na więcej
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzialik cudowny, ale jak mogła zapomnieć o własnych urodzinach?! Niespodzianka była udana. A ta klątwa? Cud, miód i orzeszki. Nic dodać, nic ująć. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się już nie długo. Pozdrowienia i życzonka weny. Kinia

    OdpowiedzUsuń