Czytasz? Komentujesz!
Wieść o otruciu panienki szybko dotarła do każdego Śmierciożercy Wewnętrznego Kręgu. Prawie nikt nie ukrywał szoku. Jedynie Avery wydawał się być tym nieporuszony.
Od początku przybycia córki Lorda Voldemorta mężczyzna spędzał z nią dużo czasu. Była to pewna forma przyjaźni. Dziwnym więc było jego postępowanie. Wiadomość tę przyjął spokojnie, z cieniem zadowolenia można by rzec. Nie uszło to uwadze czujnego Snape'a. Nietoperz jednak wolał na razie zachować tę informację dla siebie.
Z czasem podejrzane zachowanie zaczęło być dostrzegane również przez innych. Noże były zaniedbane, a sposób zadawania ran zupełnie inny. Pod ręką zawsze pełny bukłak. Herbata zmieniła się na kawę, a jego wymówką była "zmiana smaku". Coś było nie tak.
Potwierdziło się to pewnego grudniowego wieczora. Czarny Pan siedział przy kominku i obserwował zza okna szalejącą śnieżycę. Pogrążony w myślach gładził po głowie Nagini. Jego spokój zakłóciło pukanie do drzwi.
-Wejść. - syknął.
Do pomieszczenia weszła zakapturzona postać. Drżała. Natychmiast pokłoniła się, choć z wyraźnym trudem.
-P-panie... Wybacz mi, że zakłócam twój spokój... - odezwał się kobiecy głos.
-Zdejmij kaptur. - odczekał chwilę, aż wykonała polecenie. - Jak cię zwą?
-Rozalija Avery, Panie. Jestem żoną Evana.
-Powstań.
Była o wiele niższa od wspomnianego Śmierciożercy. Ostatnim razem jak ją widział była chuda. Zupełnie jej nie poznał. Mógł się założyć, że była w siódmym miesiącu ciąży. Blond włosy opadały jej na twarz zasłaniając zaczerwienione od płaczu oczy. Gestem ręki wskazał jej fotel, na którym usiadła.
-Teraz już wiem dlaczego Evan znika na tak długo... Nie wiedziałem, że spodziewacie się dziecka...
-Evana nie było w domu od lata, dokładnie od 30 sierpnia. - wyszlochała Rozalija. - Nie wiem co się dzieje... Czy ma aż tak dużo misji? Dlaczego do mnie nawet nie pisze?
Tom ściągnął brwi obserwując jak żona Avery'ego wyciera nos chusteczką. Był świadom zmian w zachowaniu swojego podwładnego, choć dziecko tłumaczyłoby wszystko.
-Co to ma znaczyć, że go nie było?
Objęła swoje ramiona i opuściła głowę. Voldemort pochwycił różdżkę. Przypomniał sobie o przecieku wśród najwierniejszych. Wszystko zaczęło nabierać sensu...
-Przyszłam tu, bo myślałam, że on nie żyje. Gdzie się zatem podziewał? - dodała cicho.
-Najwyższa pora to ustalić. Ostatnio zachowuje się całkiem podejrzanie... GLIZDOGON!
Do komnaty wpadł zgarbiony człowiek o szczurzym pysku. Pokłonił się nisko.
-Ręka, Glizdogonie. - rozkazał.
Mężczyzna z iskierką strachu w oczach podał rękę z odsłoniętym Mrocznym Znakiem. Lord dotknął znaku swoją różdżką i wypowiedział zaklęcie w wężomowie. W ciągu dwudziestu minut, gdzie większość czasu było oczekiwaniem na Mistrza Eliksirów, zjawili się wszyscy wezwani. Animaga przegnano. Rozalija siedziała dalej na swoim miejscu.
-Bello, Rudolphusie, Rabastianie, Lucjuszu oraz Severusie. - rozpoczął spokojnie Roddle. - Zastanawiacie się pewnie dlaczego was do siebie wezwałem... Znacie zapewne żonę Evana, Rozaliję? Biedaczka przybyła do mnie ze względu na swojego męża... Czy ktoś wie, gdzie się podziewa Avery gdy znika?
-A nie wraca przypadkiem do domu? - zapytał Rudolph.
-Właśnie w tym problem. Gdzie się podziewa mój mąż? - wyszeptała.
-Severusie? Jak sądzisz... Co się dzieje z Avery'm? - zasyczał Czarny Pan.
Snape podniósł wzrok na Lorda i zerknął na kobietę. Wyprostował się i odrzekł pełną powagą w głosie.
-Obserwuję go już od momentu otrucia panienki Tenebris. Czy prawdziwy Avery miałby w głębokim poważaniu tę sytuację? On to zignorował. Często znika... A aurorzy udaremniają nasze ataki na rodziny zdrajców krwi i ważnych mugoli... Znają każdy nasz ruch... Wydaje mi się, że jest to powiązane. To nie jest Evan. Ktoś się pod niego podszywa.
-To dlatego nosi ze sobą ten bukłak! - burknęła Bellatrix.
-Lub jest pod działaniem Imperiusa. - dodał Severus. - W bukłaku może być środek odurzający, dzięki któremu Evan jest bardziej podatny na działanie zaklęcia...
Riddle przytaknął mu. Nakazał sługom usiąść. Czekało ich ustalenie planu działania...
Wedle postanowień Snape przyszedł ostatni. Jedyne wolne miejsce znajdowało się z lewej strony Avery'ego. Jak po maśle, pomyślał Severus. Po prawej stronie Czarnego Pana siedział Yaxley gotowy do zdania raportu z ministerstwa. Odprowadzony wzrokiem zebranych zasiadł obok "kolegi po fachu". Mężczyzna zaczął swoją nużącą opowieść. Riddle wyciskał z niego wszystko, nawet informację o której Minister Magii udaje się do toalety. Zwykły raport trwał do godziny. Teraz jednak przesłuchanie wszystkich z jakimikolwiek informacjami przedłużyło się do trzech. Evan po kryjomu otworzył bukłak. Już chciał się z niej napić, kiedy usłyszał hasło.
-Co powiesz, Severusie? - miękko zapytał Lord.
Nietoperz zerwał się i wyrwał naczynie z rąk szatyna. Powąchał i rzucił parę zaklęć. Podejrzany trzymany był w powietrzu, dla pewności, że nie ucieknie.
-Eliskir Wielosokowy z przedłużonym działaniem. Sprytne... - zaszydził.
Uśmiechnął się wrednie na widok obnażonych zębów szpiega. Nie minęło pięć minut i zaczął się przemieniać. Zmalał, to przede wszystkim. Mierzył może 176cm. Włosy stały się krótkie i mysie. Oczy z brązu przerodziły się w szare. Twarz zmieniła rysy na bardziej ostre.
-No kto by się spodziewał... - wymruczała mu do ucha Bellatrix.
Czarny Pan wyszczerzył się.
-Alex Dent. Tak dawno nas nie odwiedzałeś... Zaczynaliśmy tęsknić...
Po sali przeszła salwa śmiechu. Intruz szarpnął się.
-Chciałbym odzyskać swojego nożownika, tego prawdziwego, oczywiście... Nie mamy jednak dużo czasu jak mniemam... Lucjuszu, tobie zostawiam wyciągnięcie informacji. Wierzę, że dasz radę dokonać tego w godzinę. Jeśli nie użyjemy Veritaserum. Reszta niech się przygotuje. Musimy być gotowi w każdej chwili.
Po niespełna czterdziestu minutach Dent wygadał wszystko. Tortury Malfoy'a były zawsze okrutne. Cały Wewnętrzny Krąg teleportował się w wyznaczone miejsce. Opuszczona chata znajdowała się dwadzieścia kilometrów od Doliny Godryka. Dookoła rósł las i nie było mowy o jakichkolwiek kręcących się mugolach. Miejsce idealne.
Otoczyli dom. Maski zasłaniały im twarze, a szaty łopotały na wietrze. Śnieg prószył delikatnie zbierając się na ich ramionach. Na sygnał wtargnęli do domu i rzucili zaklęcia ogłuszające. Nikt nie spodziewał się ataku toteż poszło im szybko. Rudolphus spętał zaklęciem pięciu mężczyzn i jedną kobietę. Wszyscy byli aurorami. Snape wtargnął do ich umysłów i po chwili już wiedział.
Odkrył dywan, pod którym ukryte były drzwi od piwnicy. Co za mugolskie metody... Pomyślał. Otworzył je szybkim Alohomora.
Na samym dole leżało okaleczone ciało. Evan oddychał z trudem, brudne i spocone ciało okrywały strzępki ubrań. Do twarzy przykleiły mu się kosmki włosów. Szybko przenieśli go na środek domku. Mistrz Eliksirów przebadał go kilkoma zgrabnymi ruchami różdżki.
-Nic mu nie będzie, ale trzeba szybko zaleczyć rany.
Czarny Pan przytaknął i dał sygnał do odwrotu. Zostawili za sobą wielkie ognisko...
_____________
Mam nadzieję, że Wam się podobało. Chciałam wreszcie rozwikłać zagadkę przecieku... Długo mi to zajęło, ale myślę, że rozdział jest dobry. :)
Podoba mi się, mega opowiadanie! Przyjemnie się czyta, fajny styl pisania.
OdpowiedzUsuńJedno tylko mnie martwi, mianowicie od samego początku usilnie starasz się zabić główną bohaterkę :c błagam nie rób z niej niezdary, która z niczym sobie nie radzi, to jest Córką Voldemorta!
Spokojnie, weźmie się w garść, ale przewiduję jeszcze kilka problemów :D I nie, nie chcę jej zabić... A niezdarność to moja cecha przelana i wzmocniona w opowiadaniu ;)
UsuńPodobał mi się rozdział. Ale zmartwił mnie fakt, że opis odbicia Avery'ego był tak krótki. Jestem ciekawa, co będzie dalej. Masz już jakąś koncepcję odnośnie pokazania historii jak Voldemort poznał się z matką Tenebris?
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny :)
Pozdrawiam.
Nigdy nie mam na to koncepcji, muszę pomyśleć też jak do końca rozplanować opowiadanie. Owszem, potrwa, ale nie będzie to moda na sukces :D
UsuńA opis krótki, bo bolała mnie głowa, a już bardzo chciałam to napisać... A zastanawiałam się nad tym pół miesiąca...
Czytam, komentuję. :)
OdpowiedzUsuńSnape zawsze na posterunku :v
:v
UsuńTo co piszesz na tym blogu jest przepiękne! :) Życzę dużo weny w pisaniu dalszych rozdziałów. Zapraszam również na mojego bloga, oczywiście jeżeli będziesz miała ochotę ( nie podaję linku, ponieważ możesz sobie tego nie życzyć ) :)
OdpowiedzUsuńSuper inna strona inne działania. Wspaniałe jak zawsze. Całuje i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu nie mogę sklecić porządnego komentarza. Więc powiem po prostu: podobał mi się chociaż miałam nadzieję że będzie Bardziej o Tenebris
OdpowiedzUsuńLily Evans
rozdział fajny choć nieoczekiwana zmiana tematu :) liczyłam na zemstę Tenebris na rudzielcu :P ale i tak fajnie się czytało
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego :D
Pozdrawiam i życzę weny A.
Napisałabym już wcześniej, ale jakimś dziwnym sposobem rozdział pokazał mi się dopiero dzisiaj. Przeklęty telefon. Nie wspomnę już nawet o tym (jedna wspomnę, muszę się pożalić), że przed chwilą starałam się dodać długi komentarz, który po raz kolejny dziwnym sposobem się nie dodał... Wkurzające.
OdpowiedzUsuńPoświęcam się jednak, używając dalej tego okropnego, wrednego urządzenia, żeby czytać twoje wpisy. Szczególnie przekonały mnie do ciebie dwa fakty. Pierwszy jest dość oczywisty. Twój lekki, ciekawy styl pisania oraz talent. Drugi: nie spotkałam się jeszcze z tymi, żeby ktoś prócz mnie lubił Avery'ego. Dostałaś za to dużego plusa :) rzadko zdarza mi się dosłownie zakochać w blogu. Właściwie były tylko dwa takie przypadki z twoim włącznie. Nie zmarnuj tego, dziewczyno!
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że charakterek się trochę wyostrzy tej naszej Riddle. Jest zbyt łagodna. Ja na jej miejscu planowałabym bardzo niemiłą zemstę na wszystkich osobach, które mi podpadły. Ale ja to tylko ja...
Pozdrawiam, Lies
To serio drażniące...
UsuńPostaram tego nie zniszczyć! Kurczę, aż mam ochotę ściskać was za takie komentarze <3
To dobrze, że lubisz takie komentarze. Będę cię nimi zadręczać po każdym rozdziale :)
UsuńLies
Ciekawie się zapowiada. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńPrzyznaje się, długo mnie nie było, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że mimo wakacji byłam bardzo zajęta. Teraz staram się nadrobić zaległości.
Rozdział całkiem niezły, ciekawy pomysł z żoną Avery'ego. Podobała mi się również duża ilość Severusa. Miałam częściową rację, jeśli chodzi o tożsamość szpiega (pamiętasz może jak gdzieś na początku opowiadania (gdy robili grilla) pisałam, że go podejrzewam). Brakuje mi tu trochę historii Denta. Dlaczego szpiegował? Kim jest? Czy jest członkiem Zakonu Feniksa? Kiedy pojmał Evana? Mam nadzieję, że opowiesz o tym w następnym rozdziale. Nie podoba mi się trochę tempo akcji, moim zdaniem trochę za szybko zdemaskowali szpiega.
Co do poprzedniego rozdziału, ten w ogóle mi się nie podobał. Miałaś dobry pomysł z otruciem Tenebris, ale później było już gorzej. Złym pomysłem było wprowadzenie w to Lorda Voldemorta, rozumiem, że jest on jej ojcem, ale równocześnie Czarnym Panem, który walczy z magiczną społecznością, więc wątpię, że Albus pozwoliłby mu na odejście z Hogwartu bez walki. Uczniowie uczniami, ich dobro jest dla dyrektora ważne, ale trwa wojna.
Pozdrawiam i życzę weny,
Zaczytana
Cześć.
OdpowiedzUsuńChciałam cię poinformować, że zostałaś nominowana do Libster Award. Tutaj, w nominacji z czerwca 2015 roku: http://iskierka-milosci.blogspot.com/p/libster-award.html
Pozdrawiam :)
Lauren