Czytasz? Komentujesz!
Obudzenie się było dla niej bolesne. Nie tylko głowa, ale i ciało paliło. Jęknęła żałośnie. Ktoś szybko podbiegł i wlał jej w gardło dwa paskudne eliksiry. Jeden z nich musiał być przeciwbólowy - po chwili było już względnie znośnie. Uchyliła lekko powieki. Obraz był rozmazany, ale jasny. Musiała być w Skrzydle Szpitalnym. Tak, na pewno była w Skrzydle Szpitalnym. Niepewnie uniosła się na łokciach. Jej ręce drżały, jakby podejmowała nie wiadomo jaki wielki wysiłek. Zauważyła przemykającą ciemną postać, wrzeszczącą na drugą - purpurową.
-...śmierć...trucizna...jak mogło...dopuścić! ...niewiniątka...wszędzie! - krzyczał znajomy głos.
Czarny Pan.
Jej ojciec był w szkole. Ale jak? Zrozumiawszy tylko urywki zdań mogła bez trudu wywnioskować. Została otruta. Nie wiedziała kto chciał się jej pozbyć. W szkole? Przecież to aż dziwne. Owszem, miała wrogów, ale żeby dochodziło aż do takich aktów nienawiści?
-..to tylko młodzieńcze wygłupy...niechcący...kto...chciał śmierci... - odparł lekceważąco drugi głos należący do dyrektora szkoły.
No to pięknie. Uwięziona w słabym ciele nie wiedziała co dokładnie się stało. Zrezygnowana zaklęła pod nosem. Zwróciło to uwagę pielęgniarki, która w mgnieniu oka znalazła się przy niej.
-Słyszysz mnie? - zapytała troskliwie.
-Yhy... - wyjęczała Tenebris.
- Czy możesz powiedzieć mi, co się stało?
Widziała cienie osób stojących za madame Pomfrey. Nie potrafiła ich zliczyć. Mimo to opowiedziała co pamięta. Wspomniała o zaklęciu rzuconym przez Rona, przebiegu uczty i o wypiciu soku, po którym zrobiło się jej gorzej. Kobieta przytakiwała, ale nie przerywała opowieści. Gdy dziewczyna zakończyła pielęgniarka rozgoniła wszystkich z wyjątkiem Czarnego Pana, któremu dała "pięć minut, inaczej i jego przypnie do szpitalnego łóżka".
Przewracając oczami rozwścieczony Voldemort usiadł obok córki. Ta niepewnie spojrzała na niego.
-Długo spałam? - spytała słabym głosem.
-Tydzień. Prawie cię to zabiło. Podobno był to Eliksir wywołujący gorączkę, tylko nieudany, oczywiście. Stary idiota nawet nie ma zamiaru wyrzucić sprawców, a co ważniejsze, oświecić kto był tak odważny. Po twoich zeznaniach podejrzewam rudego.
Tydzień... Zamknęła oczy i ściągnęła brwi. Bolała ją głowa. Nic dziwnego, że nie jest w stanie się podnieść. Siedzieli w ciszy, dopóki nie zjawiła się Poppy. Nie sądziła, że ktoś jest w stanie przegnać tego Czarnoksiężnika. Gdy wróciła napoiła dziewczynę kolejnymi eliksirami, po czym panna Riddle zapadła w sen.
Łącznie przed dwa tygodnie tkwiła w sidłach pielęgniarki. Migiem udało się jej odzyskać siły, choć szybko się męczyła. W piątek po południu, zaraz po opuszczeniu szpitala musiała się skierować do gabinetu dyrektora. Rzuciła podane jej hasło do chimery i uniosła się ku górze wraz ze schodami. Na miejscu czekali na nią ojciec, profesor McGonagall państwo Weasley oraz rodzicie Deana i Seamusa. Oskarżeni również tam byli. Obserwowali przybyłą spod byka.
Tenebris od razu poczuła się nieswojo. Przeczuwała aferę i to nie małą. Usiała we wskazanym fotelu odprowadzona wzrokiem zebranych.
-Chyba wszyscy wiemy dlaczego się tu zebraliśmy. Chłopcy narozrabiali. Czy coś jeszcze trzeba dodać? - rzucił lekceważącym tonem.
-Prawie zabili mi córkę nieumiejętnie przygotowanym eliksirem... - wysyczał.
-Przesadzasz, Tom. Dziewczyna żyje i ma się dobrze! Nie lepiej zapomnieć o całej sprawie? - starzec sięgnął po kolejnego dropsa.
-Zapomnieć? - oburzyła się Minerwa. - Może jeszcze nazwiesz to nieszczęśliwym wypadkiem? Wlanie nieudanego eliksiru do dzbanka, z którego mógł się napić każdy Ślizgon! Panna Riddle prawie umarła! A ty nawet nie masz zamiaru wlepić tym chuliganom najmniejszego szlabanu!
-Całkowicie się z tym zgodzę, Minerwo... - odezwała się pani Weasley.
-Mamo... - jęknął rudzielec.
-Ronaldzie Weasley! Nie tak cię wychowywałam! - wykrzyknęła Molly. - Natychmiast przeproś pannę Riddle! A pan, panie dyrektorze, niech odpowiednio ukarze młodzież, najlepiej rocznym szlabanem!
-Nie ma mowy! - zaprotestował Gryfon. - Prędzej pocałuję Snape'a niż ją przeproszę!
Ron trzasnął drzwiami. Profesor Transmutacji westchnęła i odebrała chłopcom po 50 punktów oraz przydzieliła każdemu roczny szlaban. Artur niepewnie podszedł do Czarnoksiężnika.
-Chciałbym przeprosić za swojego syna, panie... Riddle. Wiem, że nic nie usprawiedliwia jego działania.
-Owszem, nic. -odparł chłodno Voldemort. - Jednakże nie mam zamiaru zemścić się na waszej rodzinie... Myślę, że z tym moja córka sobie poradzi.
-Dz-dziękuję? - wydukał rudowłosy mężczyzna.
Czarny Pan "pożegnał" zebranych i zniknął w kłębach czarnego dymu.
_____________________
To tyle! Pomyślałam, że chyba lepiej będzie to wyglądało, jak urwę teraz i kolejną akcję umieszczę w kolejnym rozdziale. Muszę przemyśleć parę kwestii...
Rozdział cudowny. Jak zawsze. Twojego bloga znalazłam dzisiaj. I od razu się w nim zakochałam. Szkoda, że tak krótko. Zdziwiło mnie zachowanie Dropsa... Myślałam, że będzie ją bronił, a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńDodaj szybko kolejny rozdział
Pozdrawiam, Lies
"Uwielbiam" Dumbledora wykreowanego na taką mendę, że aż sama rzuciłabym na niego Avadę. No nie pasuje mi ten skurczybyk do innej roli, więc takie są efekty... Mam tak z niektórymi postaciami, np. z Ronem, Albusem... ;)
UsuńI dziękuję, mam nadzieję, że nie zawiodę w dalszym ciągu :*
Wow. Cudowny jak zawsze no niespodziewalam się tego po voldziu
OdpowiedzUsuńVoldi pełen niespodzianek... :3
UsuńMatko co za świnia z tego Dropsa . . .
OdpowiedzUsuńJa najchętniej winnych bym wyrzuciła na zbity pysk ze szkoły.
Biedna Riddle. Aż tatko musiał się pofatygować do szkoły.
Dziwię się że nic im nie zrobił jak Tenebris była nieprzytomna . . .
No ale jak powiedział
~Jednakże nie mam zamiaru zemścić się na waszej rodzinie...
Myślę, że z tym moja córka sobie poradzi.~
Oby sobie poradziła i to tak że ją zapamiętają do końca ich marnego żywota!
Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Oby był szybko.
Serdecznie pozdrawiam i dużo weny życzę :D
Postaram się :D I coś wymyślę :3
UsuńNo no super bardzo fajny i przyjemny ale niestety tak szybko je czytam iż nadal czuje niedosyt :) hehe no ale i tak wspaniały :)
OdpowiedzUsuńNie no, żarcik. Po prostu nie pasuje mi łączenie dwóch wątków w jednym rozdziale... W sumie w następnym się okaże :)
Usuńrozdział super, Voldemort "dobry tatuś" :) tego się nie spodziewałam. Rona nigdy nie lubiłam i mam nadzieję, że jakoś porządnie go ukarzesz :) Mam nadzieję, że długo nie karzesz nam czekać na kolejny rozdział bo już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny A.
Czy ja wiem, czy taki dobry? Uważam, że każdy rodzić przyleciałby do szkoły w takiej sytuacji :)
UsuńZmuszona twym zielonym rozkazem, zaczynam komentować xd
OdpowiedzUsuńVoldemort. W. Hogwarcie. WTF?! Mój mózg nie ogarnia. Po prostu wszedł sobie do szkoły, a pielęgniarka go nawet z SS wyrzuciła O_o Mimo wszystko, rozdział mi się podobał. Tylko ta postać Dumbledropsa mi nie pasuje :/ Taki... niekanoniczny. Natomiast Harry postąpił bardzo gryfońsko. Proooooooszę, nie karz mi długo czekać na nextaaaa!
Morza weny!
Teust Death
Kurde, przeklęty telefon i przeklęta klawiatura xd
Usuń*Trust Death
SS (jak do brzmi XD ) to królestwo pielęgniarki, nawet Voldi z nią nie zadrze! A co do Volta w szkole... Myślę, że z czystymi "chęciami", czyli w kwestii córki jako rodzic magia pozwala mu się przedostać :)
UsuńCzekam jak najszybciej na nowy rozdział ! jesteś cudowna ! nie przestawaj pisać :*
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru :)
UsuńTego się nie spodziewałam. Voldemort przybył do szkoły, bo ktoś mu prawie zabił córkę nieudanym eliksirem. Myślałam, że będzie miał to gdzieś, jak to Voldemort, który nie planował posiadania dziecka. Czyżby obudził się w nim instynkt ojcowski?
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to będzie Ronald. Nieudany eliksir wskazuje, że Hermiona nawet nie maczała w tym palców.
Kiedy dowiemy się więcej o matce Tenebris i ogólnie tego jak poznała się z Voldemortem? Bardzo mnie to ciekawi :)
Życzę dużo weny!
Pozdrawiam.
Lauren
Herfma aż taka nie jest... To Herma, jakby ona robiła ten eliksir to by nie było takiego efektu :D
UsuńNie wiem, czy dobrze zrobiłam, ale nie będę się teraz nad tym zastanawiać - wpadłam tu i przeczytałam pierwszy z góry rozdział, ale przynajmniej już wiem, że zabiorę się zaraz za Twoje opowiadanie od początku :) Tom Riddle ojcem... No no!
OdpowiedzUsuńJeśli i Ty masz ochotę coś poczytać, to zapraszam do mnie - perspektywa Huncwotów :) http://wiecznie-zywi.blogspot.com
Miłego czytania! :)
UsuńRozdział cudowny jak zawsze. Twojego bloga znalazłam jakieś... 2 lata temu? Przeczytałam tamte rozdziały (nawiasem mówiąc szkoda, że ich niedokończyłaś), ale te też są wspaniałe i mam nadzieję, że te, które w przyszłości wstawisz mnie nie rozczarują. Nigdy bym nie przypuszczała, że Dumbledor może być obojętny na czyjąś krzywdę. Powiem ci szczerze, zaskoczyłaś mnie tym. Pozdrawiam i weny życzę. Kinia
OdpowiedzUsuńTamte już mi się nie podobały... Tak trochę jakbym pisała na siłę gubiąc się w wątku.. Moim zdaniem teraz jest o wiele lepiej :)
UsuńMiło mi <3
Ten rozkaz miał taki kolor jakbyś chciała avade rzucić na tych co nie komentują ;). Nie spodziewałam się że ktoś ją otruję. A najdziwniejsze jest to że Tom nikogo nie zabił że był w szkole i na nikim się nie mścił. Myślałam że będzie chciał zabić sprawców. A tu nie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weeeeeeeeeeny
OdpowiedzUsuńLily Evans
Hehe, no czasami z komentarzami jest pogrom, serio... Ja tutaj nie byłam pewna co zrobię, ale otrucie wydało mi się najciekawsze :)
Usuń"…Prędzej pocałuję Snape'a niż ją przeproszę!" hahahaha padłam i nie wstaje ze śmiechu XD boski rozdział czekam na więcej - weny! ;D
OdpowiedzUsuńSUPER !!!!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć... po prostu super piszesz! ;) Voldemort miły i kochający? Taki majnfak c:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nexta ;)
Świetny rozdział jak wszystkie. Powodzenia na maturze
OdpowiedzUsuń