środa, 29 października 2014

Rozdział 5

   Ciężko skakało się w sukience, ale czego nie robi się dla wolności? Ruszyła szybko do głównej ulicy. Miała nadzieję, że uda się jej wtopić w tłum, ale... Przeliczyła się. Była zbyt zadbana, aby nikt na nią nie zwrócił uwagi. Dziesiątki oczu śledziły jej poczynania. Chciała zapaść się pod ziemię, lecz było to tylko marzenie. Nie do spełnienia. Największe zainteresowanie widziała u mężczyzn, a to nie był dobry znak. Przez głowę przebiegło jej, iż bezpieczniejsza byłaby ze... sługami swego OJCA. Jednak było zbyt późno na odwrót.
   Wyprostowała się i pewnym krokiem starała się wydostać z tej ulicy. Było to jednak zbyt trudne jak nie wyróżnianie się z tłumu. Nokturn składał się z "milionów" uliczek i zaułków, co nie było do końca bezpiecznie. Jednak tym przestała się przejmować, gdy zeszli jej z drogi. "Pewność siebie to podstawa!" - pomyślała. Jednak nie wiedziała jak bardzo się myliła.




   W chaosie panującym na tej ulicy trudno jest znaleźć cokolwiek i kogokolwiek. Podsycało to zdenerwowanie Śmierciożerców. Avery był bliski wpadnięcia w histerię, a Bellatrix prawie poobgryzała sobie paznokcie. Sam Severus klął na każdym kroku. Wydać było, że zimną krew stracił dawno temu. Dziewczyny szukali od godziny i wciąż nie było po niej śladów. Pytali przypadkowych przechodniów i miejscowych handlarzy. Gdy wszyscy się spotkali byli bliscy paniki. Wściekły profesor Eliksirów kopnął w drewnianą skrzynkę. Jego wyładowywanie furii na przedmiotach martwych zostało przerwane przez śmiech starej wiedźmy.
   Miała szare, skołtunione włosy do ramion. Na głowę założyła starą chustę. Trzymała w zaniedbanych dłoniach tacę z paznokciami. Zapewne była jedną z tutejszych handlarek.
-Szukacie tej ślicznotki, taaak? - zaczęła chrypiącym, piskliwym głosem. - Chyba wiem, dokąd się udała...
-Mów wszystko co wiesz! - rozkazał Snape.
   Był na prawdę wściekły z powodu zniknięcia dziewczyny. I tak wiedział, że nie ominie ich surowa kara. Był stuprocentowo pewien, że Czarny Lord da im nie małą nauczkę. Starucha uśmiechnęła się wrednie, ukazując swój brak uzębienia.
-Nie ma nic za darmo, kochaneczku...
-A może pójdziemy na taki układ... Ty nam powiesz gdzie ona jest, a my darujemy ci życie? - wysyczała pani Lestrange.
   Starucha zezłościła się i nie ukrywając tego zaczęła mówić.
- Przeciskała się w tamtym kierunku. Musiała być dość wystraszona, cały czas rozglądała się jakby ktoś ją ścigał. Nie była jednak całkiem sama... Szedł za nią Lu. Cwany Lu. Ostatnio poluje na różne młode kobiety i sprzedaje je różnym ludziom lub oddaje do burdelu za spore pieniądze. Obawiam się, że już jej nie znajdziecie...
-Znam tego typa. - mruknął Rookwood. - Z nim nie ma żartów. Kiedyś obiło mi się o uszy, że ma w dupie Czarnego Lorda. Trzeba będzie z nim walczyć.
-Choćbym miała zginąć to i tak ją znajdę. Idziemy! - zdecydowała Bellatrix.
-To nie konkurs! - wrzasnął Severus. - Masz pracować w grupie! I tak ci się później oberwie...
   W coraz gorszych humorach ruszyli w kierunku wskazanym przez kobietę. Nie sądzili, że Alice zdecydowała się na przemieszczenie się w najgorszych uliczkach Śmiertelnego Nokturnu. Kręciło się tu wielu kryminalistów i z pewnością nie było tu bezpiecznie, a zwłaszcza dla takich dziewczyn jak córka Voldemorta.
   Posuwali się do przodu bacznie obserwując okolicę. Nagle z jednej uliczki wyszedł tak zwany Cwany Lu. Miał rozbity nos i dziewczynę przerzuconą przez ramię. Od razu rozpoznali w niej Alice. Do przodu wyrwał się Avery rzucając Sectumsempra na wroga. Mężczyzna zachwiał się i upuścił nastolatkę. Grupa Śmierciożerców w mgnieniu oka znalazła się przy niej. Była nieprzytomna, brudna i umazana w lepkim... czymś. Skrzywili się, ale nie mieli wyboru. Musieli wrócić z nią w takim stanie, w jakim aktualnie się znajdowała.



   Mijała czwarta godzina odkąd Voldemort w pełnej furii karał swoich podwładnych. Do głowy by mu nie przyszło, że jego najlepsi słudzy dopuszczą się do niedopilnowania dziewczyny. Był bardzo rozczarowany. Alice została pobita. Miała pęknięte żebro, posiniaczoną twarz  i brzuch, skręconą kostkę. Nie wyglądała dobrze. Rozkazał Malfoy'owi ją poskładać, całe szczęście, że mężczyzna miał doświadczenie w tych sprawach.
-Nie mogę uwierzyć, że doprowadziliście do takiej sytuacji... - wysyczał Czarny Lord, gdy przyszło mu ukarać Severusa.
-Panie, ja...
-Milcz! Zawiodłem się także na tobie. Zostaniesz ukarany jak inni, ale... Obawiam się, że to nie wystarczy. Aby odzyskać moje zaufanie będziesz musiał dowieść, że jesteś idealnym opiekunem mojej córki. Będziesz spędzał z nią noc i dzień, oczywiście na pilnowaniu i spełnianiu zachcianek. Ale koniec o tym. Crucio!


________________________________
Fakt, krótko. Jednak sprawdzian na sprawdzianie, lektura na lekturze. Staram się coś robić na blogach z opowiadaniami, a oto efekty. Może po odpoczynku w długi weekend zajmę się bardziej opowiadaniami , póki co niech cierpliwość będzie z wami!

niedziela, 5 października 2014

Sowa

Przepraszam! Blog stop, wena na wakacjach. Niestety, ale szkoła pochłania większość mojego życia, nie mam później siły na myślenie. Będę starała się podskrobywać, ale póki nie odetchnę i nie złapię weny, posta nie będzie. Nie sądziłam, że w szkole będzie taki zapierdziel ;<