Podróż mijała spokojnie. Do końca zostały dwie godziny, więc w przedziale była tylko Tenebris i Dracon. Deszcz zatrzymywał się na szybie, a krople co chwila tworzyły nowe ścieżki, którymi spływały w ciągu kilku sekund. Na parapecie leżały dwa niezjedzone ciastka dyniowe.
Zajęli ostatni przedział, więc było tu całkiem cicho. Riddle leżała oparta o ramię swojego narzeczonego. Wreszcie miała czas, aby pomyśleć. Wcześniej rozgadane dziewczyny nie dawały jej spokoju.
Pamiętała jak pierwszy raz zraniły ją słowa Dracona. Było to w czwartej klasie podczas trwania Turnieju Trójmagicznego. Chłopak nie wyzywał jej zbyt często, więc raczej nie miała prawa aby się tym przejmować. Ale przejęła się i to bardzo. Postanowiła go unikać, przecież nie mogła sobie pozwolić na takie słabości. Chciała się skupić na nauce. I wychodziło jej to, ale... Zaczynało jej go brakować. Jego wyglądu, głosu, nawet zapachu. Była zła z tego powodu, przecież się nienawidzili. Ostatnie dni w sierocińcu dały jej się we znaki. Nie było go nigdzie. Nie rozumiała dlaczego aż tak bardzo pragnie jego towarzystwa, dopóki nie przyśnił jej się jednej nocy. I drugiej. I jeszcze kolejnej. Odkryła przyczynę. Była zakochana. Tak beznadziejnie zakochana w arystokracie, który patrzył na nią jak na psie gówno na trawniku.
A teraz? Mogła chłonąć jego zapach przy każdej najbliższej okazji. Miała prawo do słuchania jego głosu przy jakiejkolwiek rozmowie. Mogła wszytko. Czuła się tak, jakby dawno utracone skrzydła powróciły do niej.
Uniosła głowę i musnęła wargami policzek blondyna. Draco odwrócił się zaskoczony. Tenebris uśmiechnęła się nieśmiało i ponownie oparła się o jego ramię. Była pewna, że zrozumiał.
Duże zamieszanie wokół nich wybuchło w Wielkiej Sali, gdy weszli do sali. Malfoy z dumą obejmował Księżniczkę Ciemności, która machała znajomym. Zanim wstał dyrektor dało się słyszeć głupawe chichoty oraz można było wyczuć setki par oczu starających się wychwycić jakieś pikantniejsze szczegóły. Sędziwy pedagog życzył im smacznego i na stołach pojawiły się potrawy i desery. Zjedli w spokoju, co jakiś czas odpowiadając na pytania o święta zadawane przez kolegów z roku.
Dyrektor powstał po zakończonej uczcie i przemówił:
-Mam nadzieję, że wszyscy wypoczęli w te święta! Przed wami drugi semestr i dużo nauki...
Tenebris nie słuchała go. Jej wzrok spoczął na Harry'm, z którym działo się coś dziwnego. Dziewczyna mogła przysiąc, że jego oczy, wlepione w nią, stawały się bardziej świadome, choć kosztowało go to wiele wysiłku.
-Pomóż mi! - krzyknął zrozpaczony i po chwili znów był omamiony.
-Harry? - odezwała się Hermiona, wyraźnie zaniepokojona. - Wszystko w porządku?
Uśmiechnął się nienaturalnie do koleżanki.
-Jasne! Musisz mi pomóc w nauce! - odpowiedział z entuzjazmem.
Zdecydowanie coś tu nie pasowało.
Gdy usiedli przed płonącym zielonym ogniem kominkiem Riddle była pogrążona w myślach.
-Potter nie jest sobą. - powiedziała z końcu.
-Co? -zdziwił się Draco. - O co ci chodzi?
-Podejrzewam, że Potter jest pod imperiusem. To by wyjaśniało jego zachowanie. Wpadłam na to jak krzyknął "pomóż mi" w Wielkiej Sali.
Blondyn westchnął ciężko i zastanowił się przez chwilę.
-Tak, to by wyjaśniało jego zachowanie. Co zamierzasz z tym zrobić?
-Nie wiem. - odparła zrezygnowana
Po kilku dniach udała się na Wierzę Astronomiczną. Po dwudziestej pierwszej nikogo tu nie było. Usiadła na parapecie i wyjęła przyrządy do pisania.
Ojcze,
pragnę podzielić się z Tobą ciekawą informacją. Chodzi o Pottera. Podejrzewam, że jest on pod działaniem imperiusa rzuconego przed Dumbledore'a. Podczas kolacji próbował przełamać klątwę, ale nie udało mi się. Widziałam w jego oczach. Uważam, że prawdziwy Potter nie popiera Dumbledore'a. Rozmawiałam z nim o tym na początku roku szkolnego, choć nie dawał jasnej odpowiedzi.
Chcę przełamać tę klątwę. Jeżeli Potter przejdzie na naszą stronę podetniemy społeczeństwu skrzydła. Proszę Cię o pomoc. Słyszałam o zaczarowanej wodzie, zmywającej każdą klątwę, w Banku Gringotta. Myślisz, że zachowa ona swoje magiczne właściwości poza tym miejscem?
Twoja córka
Ron z dnia na dzień wyglądał coraz gorzej. Cienie pod jego oczami były prawie czarne i zapadły mu się policzki. Było to efektem klątwy, która dokuczała mu bardziej niż poprzednio. Nic nie jadł, prawie nie spał. Był wrakiem człowieka, żyjący w ciągłym strachu.
Jego stanem zdrowia bardzo interesowała się Hermiona. Swoimi obawami podzieliła się z profesor McGonagall. Rudzielec wylądował w Skrzydle Szpitalnym. Pielęgniarka oznajmiła nauczycielce, że chłopak się przepracowuje i zostawiła go na noc, podając mu Eliksir Słodkiego Snu. Jednak jego sny nie były słodkie. Klątwa nadal działała, ale nie mógł się obudzić. Rano wyglądał jak po ataku dementora.
W środku stycznia już się nawet nie odzywał. Wszędzie widział pająki ogromne i włochate, paskudne. Na lekcjach wpatrywał się w jeden punkt i nawet drący się nad jego uchem Snape nie robił na nim żadnego wrażenia.
Szesnastego stycznia było podobnie. Siedział skulony w kącie i wodził wzrokiem po suficie. Znalazł jedną interesującą go rzecz. To była jego ostatnia deska ratunku.
O północy wymknął się z dormitorium. W drżących, kościstych dłoniach trzymał gruby sznur. Pięć minut poświęcił na sploty i przymocowywanie. Po chwili czerwony fotel przewrócił się, aby odegnać koszmar na zawsze.
___________
I oto kolejny rozdział! Piszcie, czy Wam się podoba :) Jest krótko, ale w następnym mam zamiar napisać trochę więcej :P
Zajęli ostatni przedział, więc było tu całkiem cicho. Riddle leżała oparta o ramię swojego narzeczonego. Wreszcie miała czas, aby pomyśleć. Wcześniej rozgadane dziewczyny nie dawały jej spokoju.
Pamiętała jak pierwszy raz zraniły ją słowa Dracona. Było to w czwartej klasie podczas trwania Turnieju Trójmagicznego. Chłopak nie wyzywał jej zbyt często, więc raczej nie miała prawa aby się tym przejmować. Ale przejęła się i to bardzo. Postanowiła go unikać, przecież nie mogła sobie pozwolić na takie słabości. Chciała się skupić na nauce. I wychodziło jej to, ale... Zaczynało jej go brakować. Jego wyglądu, głosu, nawet zapachu. Była zła z tego powodu, przecież się nienawidzili. Ostatnie dni w sierocińcu dały jej się we znaki. Nie było go nigdzie. Nie rozumiała dlaczego aż tak bardzo pragnie jego towarzystwa, dopóki nie przyśnił jej się jednej nocy. I drugiej. I jeszcze kolejnej. Odkryła przyczynę. Była zakochana. Tak beznadziejnie zakochana w arystokracie, który patrzył na nią jak na psie gówno na trawniku.
A teraz? Mogła chłonąć jego zapach przy każdej najbliższej okazji. Miała prawo do słuchania jego głosu przy jakiejkolwiek rozmowie. Mogła wszytko. Czuła się tak, jakby dawno utracone skrzydła powróciły do niej.
Uniosła głowę i musnęła wargami policzek blondyna. Draco odwrócił się zaskoczony. Tenebris uśmiechnęła się nieśmiało i ponownie oparła się o jego ramię. Była pewna, że zrozumiał.
Duże zamieszanie wokół nich wybuchło w Wielkiej Sali, gdy weszli do sali. Malfoy z dumą obejmował Księżniczkę Ciemności, która machała znajomym. Zanim wstał dyrektor dało się słyszeć głupawe chichoty oraz można było wyczuć setki par oczu starających się wychwycić jakieś pikantniejsze szczegóły. Sędziwy pedagog życzył im smacznego i na stołach pojawiły się potrawy i desery. Zjedli w spokoju, co jakiś czas odpowiadając na pytania o święta zadawane przez kolegów z roku.
Dyrektor powstał po zakończonej uczcie i przemówił:
-Mam nadzieję, że wszyscy wypoczęli w te święta! Przed wami drugi semestr i dużo nauki...
Tenebris nie słuchała go. Jej wzrok spoczął na Harry'm, z którym działo się coś dziwnego. Dziewczyna mogła przysiąc, że jego oczy, wlepione w nią, stawały się bardziej świadome, choć kosztowało go to wiele wysiłku.
-Pomóż mi! - krzyknął zrozpaczony i po chwili znów był omamiony.
-Harry? - odezwała się Hermiona, wyraźnie zaniepokojona. - Wszystko w porządku?
Uśmiechnął się nienaturalnie do koleżanki.
-Jasne! Musisz mi pomóc w nauce! - odpowiedział z entuzjazmem.
Zdecydowanie coś tu nie pasowało.
Gdy usiedli przed płonącym zielonym ogniem kominkiem Riddle była pogrążona w myślach.
-Potter nie jest sobą. - powiedziała z końcu.
-Co? -zdziwił się Draco. - O co ci chodzi?
-Podejrzewam, że Potter jest pod imperiusem. To by wyjaśniało jego zachowanie. Wpadłam na to jak krzyknął "pomóż mi" w Wielkiej Sali.
Blondyn westchnął ciężko i zastanowił się przez chwilę.
-Tak, to by wyjaśniało jego zachowanie. Co zamierzasz z tym zrobić?
-Nie wiem. - odparła zrezygnowana
Po kilku dniach udała się na Wierzę Astronomiczną. Po dwudziestej pierwszej nikogo tu nie było. Usiadła na parapecie i wyjęła przyrządy do pisania.
Ojcze,
pragnę podzielić się z Tobą ciekawą informacją. Chodzi o Pottera. Podejrzewam, że jest on pod działaniem imperiusa rzuconego przed Dumbledore'a. Podczas kolacji próbował przełamać klątwę, ale nie udało mi się. Widziałam w jego oczach. Uważam, że prawdziwy Potter nie popiera Dumbledore'a. Rozmawiałam z nim o tym na początku roku szkolnego, choć nie dawał jasnej odpowiedzi.
Chcę przełamać tę klątwę. Jeżeli Potter przejdzie na naszą stronę podetniemy społeczeństwu skrzydła. Proszę Cię o pomoc. Słyszałam o zaczarowanej wodzie, zmywającej każdą klątwę, w Banku Gringotta. Myślisz, że zachowa ona swoje magiczne właściwości poza tym miejscem?
Twoja córka
Ron z dnia na dzień wyglądał coraz gorzej. Cienie pod jego oczami były prawie czarne i zapadły mu się policzki. Było to efektem klątwy, która dokuczała mu bardziej niż poprzednio. Nic nie jadł, prawie nie spał. Był wrakiem człowieka, żyjący w ciągłym strachu.
Jego stanem zdrowia bardzo interesowała się Hermiona. Swoimi obawami podzieliła się z profesor McGonagall. Rudzielec wylądował w Skrzydle Szpitalnym. Pielęgniarka oznajmiła nauczycielce, że chłopak się przepracowuje i zostawiła go na noc, podając mu Eliksir Słodkiego Snu. Jednak jego sny nie były słodkie. Klątwa nadal działała, ale nie mógł się obudzić. Rano wyglądał jak po ataku dementora.
W środku stycznia już się nawet nie odzywał. Wszędzie widział pająki ogromne i włochate, paskudne. Na lekcjach wpatrywał się w jeden punkt i nawet drący się nad jego uchem Snape nie robił na nim żadnego wrażenia.
Szesnastego stycznia było podobnie. Siedział skulony w kącie i wodził wzrokiem po suficie. Znalazł jedną interesującą go rzecz. To była jego ostatnia deska ratunku.
O północy wymknął się z dormitorium. W drżących, kościstych dłoniach trzymał gruby sznur. Pięć minut poświęcił na sploty i przymocowywanie. Po chwili czerwony fotel przewrócił się, aby odegnać koszmar na zawsze.
___________
I oto kolejny rozdział! Piszcie, czy Wam się podoba :) Jest krótko, ale w następnym mam zamiar napisać trochę więcej :P
Świetne! Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńZAINSPIRUJ MNIE XDXDXD
OdpowiedzUsuńZajebiste no kurwa zajebiste czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńDawno moich komentarzy nie było ale nadrobić musiałam wiec musze stwierdzic iż sama klątwa jako zemsta na Rona jest wspaniała z kolei zaplanowany ślub Tenebris i Dracona to nie byle co :) podoba mi sie fajnie no ale oni pasuja do siebie. Cóż moge rzec więcej... Postaram komentować na bierząco. Czekam na kolejne i pozdrawiam i całuje. :*
OdpowiedzUsuńHej! Świetnie piszesz! Jestem pełna podziwu. :) Też prowadzę bloga. Na końcu wkleję linka. Jak będziesz miała wolny czas to wpadnij. :D Dopiero dzisiaj go założyłam. Twoje wpisy zmotwowały mnie do pisania i założenia bloga, ciekawe, co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńLink do bloga: http://dlaniejtracerozum.blogspot.com/
Czy on miał zamiar popełnić samobójstwo. Hahah. Fajnie...:(
OdpowiedzUsuńNie moge Tenebris i Draco zakochana para ^^ jak słodko :) bardzo mi sie podoba ta para ;) ale...czy Ron...on się zabił? Omg...nie wiem co napisać. Jestem ciekawa jak na to zareagują przyjaciele i rodzina. Dla nikogo nie bd to dobra chwila. Może Harry się uwolni po śmierci Rona. Może jakoś się ułoży...ciekawe jak się zachowa Hermiona. Weny. Czekam do kolejnego rozdzialu :)
OdpowiedzUsuńRon się powiesił. No cóż, trzeba odpowiadać za swoje czyny. Zadarł z niewłaściwą osobą i poniósł tego konsekwencje.
OdpowiedzUsuńTenebris ma teorię i podzieliła się z nią z Voldkiem. Teraz Voldemort musi być dumny ze swojej córeczki :)
Przepraszam, że tak późno piszę komentarz, ale studia nie pozwalają mi na zbytnie siedzenie na blogsferze. Jednak obiecuję, że wpadnę tutaj nawet ze sporym opóźnieniem jak polskie pociągi w zimę :)
Życzę weny!
Pozdrawiam
Lauren
Cudowny rozdział życzę weny
OdpowiedzUsuńjestem tu pierwszy raz, ale jako fankę HP bardzo mnie zaciekawilas :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
Swietnie piszesz. Kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział ;). Czekam na kontynuację.
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie, dopiero zaczynam.
http://mihriell-z-nocy.blog.onet.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawe...:)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM MALWA