Ranek był szokiem dla czarodziejskiego świata. Na pierwszych stronach gazet widniała twarz młodego człowieka. "Młody Weasley popełnił samobójstwo!" - krzyczeli chłopcy roznoszący egzemplarze "Proroka Codziennego". W Hogwarcie zaś było spokojniej. Czysty depresyjny nastrój. Wszędzie cisza, tylko słychać było deszcz uderzający o okna.
Flagi pokryte były czernią, a na środku każdej z nich umiejscowione było godło szkoły. Nauczyciele ubrani byli w żałobne szaty, a czarna wstęga przyczepiona do drzwi Skrzydła Szpitalnego symbolizowała zakaz wstępu. Lekcje zostały odwołane do końca tygodnia.
Wszyscy zebrani zostali w Wielkiej Sali. Dyrektor przemawiał, a wśród uczniów panowało coraz większe niedowierzanie. Tylko nieliczni zostali obojętni. Gdy zakończono wszelkie mowy nakazano młodzieży powrócić do swoich dormitoriów. Kilka osób, najbliższych przyjaciół, miało iść do Skrzydła Szpitalnego pożegnać się ze zmarłym.
W Pokojach Wspólnych aż huczało od plotek. Nie ominęło to Slytherinu. Tenebris starała się nie zwracać na nich uwagi i pochłonęła się w lekturze. Obok niej usiadł Dracon. Zamyślony kątem oka obserwował swoją narzeczoną. Po jakimś czasie odezwał się:
-To twoja sprawka. - stwierdził.
-Przecież powiesił się sam, nie pleć głupot, koteczku. - mruknęła lekceważąco.
-Ale coś go do tego zmusiło. Cóż żeś znowu wymyśliła? Nigdy nie robiłaś takich numerów...
-Koszmary do odwołania lub usranej śmierci. - szepnęła. - Był zbyt dumny aby zejść mi z drogi. Nie chciał mnie błagać o litość. Prawdziwy Gryfon, choć do czasu.
-Tak, to do niego podobne. - zgodził się. - Jestem pewien, że to dziewczyny cię namówiły.
Ciszę potraktował jako potwierdzenie. Nie mówił już nic. Ramieniem objął dziewczynę i ucałował ją w skroń. Nie nacieszyli się spokojem. Podbiegł do nich drugoroczny chłopak. Był przestraszony. Drżącym głosem powiedział:
-Profesor Snape was wzywa do swojego gabinetu...
I odbiegł. Tenebris warknęła i leniwie podniosła się. Miała nadzieję na spokojny dzień. Draco wstał tuż po niej i chwycił ją lekko w pasie.
-Chodźmy, nietoperz nie lubi czekać zbyt długo. - szepnął jej do ucha.
Dojście na miejsce zajęło im leniwe pięć minut. Zapukali i po chwili drzwi otworzyły się same. Pierwsze, co usłyszeli, to były gratulacje. Irytowało to dziewczynę, która po chwili nie wytrzymała:
-CZY NA PRAWDĘ TO AŻ TAK WIADOME, ŻE TO Z MOJEJ WINY?!
Profesor zamilkł na chwilę, wzruszył ramionami i zaczął czegoś szukać. Przez chwilę słychać było tylko szelest papieru.
-Mam. - podniósł się z kopertą w ręce. - Trzeba tylko obmyślić plan i go zrealizować. Jest tylko jedno pytanie. Czy jesteś absolutnie pewna, że będzie chciał z nami po tym wszystkim współpracować?
-Tak i nie zdziwiłabym się, gdyby nie tylko on...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Był już maj. Ciepły wietrzyk pieścił twarze Dracona i Tenebris. Byli na Wieży Astronomicznej. Słońce pomału chowało się za pagórkami, barwiąc niebo na piękne odcienie różu i pomarańczy.
Nie mogli być już bardziej gotowi niż teraz. Przez całą wiosnę opracowywali bardzo szczegółowy plan. Nocami wymykali się z Hogwartu pod czujnym okiem Snape'a, który pilnował, aby dyrektor o niczym się nie dowiedział. Młoda Riddle była mu ogromnie wdzięczna. Wiedziała, że w Hogsmade czekają już wybrani do eskorty. Tylko teraz muszą sobie sami poradzić.
_________
Wybaczcie po raz setny, ale już jest! Nieco na siłę, przyznam bez bicia, ale dzieje się u mnie tyle negatywnych rzeczy, że chcę spać pod kołdrą co studniówki, wyjść na studniówkę i z powrotem do tajnej bazy... Powiem tyle, że akcja się rozkręca i nawet ja byłam zaskoczona swoim pomysłem ;) To taki lekki wstęp, następny rozdział dostarczy wiele emocji!
ps. Najlepszego w Nowym Roku :*
Flagi pokryte były czernią, a na środku każdej z nich umiejscowione było godło szkoły. Nauczyciele ubrani byli w żałobne szaty, a czarna wstęga przyczepiona do drzwi Skrzydła Szpitalnego symbolizowała zakaz wstępu. Lekcje zostały odwołane do końca tygodnia.
Wszyscy zebrani zostali w Wielkiej Sali. Dyrektor przemawiał, a wśród uczniów panowało coraz większe niedowierzanie. Tylko nieliczni zostali obojętni. Gdy zakończono wszelkie mowy nakazano młodzieży powrócić do swoich dormitoriów. Kilka osób, najbliższych przyjaciół, miało iść do Skrzydła Szpitalnego pożegnać się ze zmarłym.
W Pokojach Wspólnych aż huczało od plotek. Nie ominęło to Slytherinu. Tenebris starała się nie zwracać na nich uwagi i pochłonęła się w lekturze. Obok niej usiadł Dracon. Zamyślony kątem oka obserwował swoją narzeczoną. Po jakimś czasie odezwał się:
-To twoja sprawka. - stwierdził.
-Przecież powiesił się sam, nie pleć głupot, koteczku. - mruknęła lekceważąco.
-Ale coś go do tego zmusiło. Cóż żeś znowu wymyśliła? Nigdy nie robiłaś takich numerów...
-Koszmary do odwołania lub usranej śmierci. - szepnęła. - Był zbyt dumny aby zejść mi z drogi. Nie chciał mnie błagać o litość. Prawdziwy Gryfon, choć do czasu.
-Tak, to do niego podobne. - zgodził się. - Jestem pewien, że to dziewczyny cię namówiły.
Ciszę potraktował jako potwierdzenie. Nie mówił już nic. Ramieniem objął dziewczynę i ucałował ją w skroń. Nie nacieszyli się spokojem. Podbiegł do nich drugoroczny chłopak. Był przestraszony. Drżącym głosem powiedział:
-Profesor Snape was wzywa do swojego gabinetu...
I odbiegł. Tenebris warknęła i leniwie podniosła się. Miała nadzieję na spokojny dzień. Draco wstał tuż po niej i chwycił ją lekko w pasie.
-Chodźmy, nietoperz nie lubi czekać zbyt długo. - szepnął jej do ucha.
Dojście na miejsce zajęło im leniwe pięć minut. Zapukali i po chwili drzwi otworzyły się same. Pierwsze, co usłyszeli, to były gratulacje. Irytowało to dziewczynę, która po chwili nie wytrzymała:
-CZY NA PRAWDĘ TO AŻ TAK WIADOME, ŻE TO Z MOJEJ WINY?!
Profesor zamilkł na chwilę, wzruszył ramionami i zaczął czegoś szukać. Przez chwilę słychać było tylko szelest papieru.
-Mam. - podniósł się z kopertą w ręce. - Trzeba tylko obmyślić plan i go zrealizować. Jest tylko jedno pytanie. Czy jesteś absolutnie pewna, że będzie chciał z nami po tym wszystkim współpracować?
-Tak i nie zdziwiłabym się, gdyby nie tylko on...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Był już maj. Ciepły wietrzyk pieścił twarze Dracona i Tenebris. Byli na Wieży Astronomicznej. Słońce pomału chowało się za pagórkami, barwiąc niebo na piękne odcienie różu i pomarańczy.
Nie mogli być już bardziej gotowi niż teraz. Przez całą wiosnę opracowywali bardzo szczegółowy plan. Nocami wymykali się z Hogwartu pod czujnym okiem Snape'a, który pilnował, aby dyrektor o niczym się nie dowiedział. Młoda Riddle była mu ogromnie wdzięczna. Wiedziała, że w Hogsmade czekają już wybrani do eskorty. Tylko teraz muszą sobie sami poradzić.
_________
Wybaczcie po raz setny, ale już jest! Nieco na siłę, przyznam bez bicia, ale dzieje się u mnie tyle negatywnych rzeczy, że chcę spać pod kołdrą co studniówki, wyjść na studniówkę i z powrotem do tajnej bazy... Powiem tyle, że akcja się rozkręca i nawet ja byłam zaskoczona swoim pomysłem ;) To taki lekki wstęp, następny rozdział dostarczy wiele emocji!
ps. Najlepszego w Nowym Roku :*